Etykiety: Cichy gwałt na tożsamości.
Żyjemy w czasach, w których etykietowanie jest jeszcze większą trucizną niż kiedykolwiek. Ta trucizna zatruwa relacje międzyludzkie. Niszczy autentyczność w pracy. Natomiast w codziennym życiu powoduje, że zatracamy się we fałszywych rolach.
LEGOWISKOOCZAMI FENRIRA
Wilk Fenrir
5/8/20254 min czytać


Skrzywdzone Jaźnie i Maski Społeczne
W moim życiu, jak i w życiu milionów innych ludzi. I widzę jak etykiety są narzędziem kontroli. Tutaj pojawia się sposób etykietowania „dobrych” i „złych”, „silnych” i „słabych”, który zostawia Nas z podziałem, jeszcze, zanim zdążymy dowiedzieć się, kim naprawdę jesteśmy. Społeczeństwo „wie” co dla Nas najlepsze i przypisuje nam role, które mają Nas utrzymać w ryzach, ograniczyć do schematów i zmusić do ciągłej gry aktorskiej. Każdy z Nas staje się marionetką. Do czasu, gdy nie zrozumie zasad gry.
Ja nie chcę być już marionetką, której każdy ruch jest z góry zaplanowany.
Patrzę na moich współpracowników, znajomych i nawet przypadkowych przechodniów, którzy z upodobaniem wpadają w pułapkę etykiet. Nazywają siebie „mędrzec”, „specjalista”, „ofiarę”, dopiero gdy przestają odpowiadać na autentyczne pytania życia, krytykując tych, którzy odważą się powiedzieć prawdę. Sam kiedyś myślałem, że być może te etykiety ochronią mnie przed krytyką i dadzą siły. Jednak prawda jest zupełnie inna. Te etykiety są jak kajdany, których nie sposób zdjąć.
Etykietowanie w Życiu Zawodowym
Nie inaczej jest w świecie pracy. Korporacje wyznaczają sztywne kategorie. Klasyfikują ludzi na podstawie doświadczenia, wieku, płci czy, też gotowości do dostosowania się do narzuconych wzorców. Specjaliści, dyrektorzy, kierownicy, menedżerowie, pracownicy – każda z tych etykiet sprawia, że stajemy się niewolnikami ról, które nas ograniczają. Pomimo że dają profity w postaci dodatku na wypłacie, jak to jest nie raz w przypadku osób wysokiego szczebla, w niektórych firmach. Zwykłym pracownikom, musi a nawet powinna wystarczyć podstawa. Bo nie ukrywajmy pracodawcy to nie interesuje. Jego interesuje zysk i czy Kowalski wyrobił normę, a nie, czy mu starcza. Nie powiem głupio jak inni, że... życie. Po prostu
W mojej karierze miałem bardzo często do czynienia z systemem, który dosłownie dusił kreatywność i innowacyjność. (Znam ten system na wylot. Mógłbym o nim książkę napisać.) Ludzie nie zawsze byli oceniani przez pryzmat swoich dotychczasowych osiągnięć, a na podstawie tego, co robili oprócz pracy. Nie mieli szansy na nowy start ani na innowacyjne myślenie. Wszelkie próby wyjścia poza utarte schematy spotykały się z niezrozumieniem, a często nawet wrogością. Nie ma co się oszukiwać, ale większość zarządzających nie chcą zmiany. Dla nich etykietowanie to dla nich gwarancja pewności albo wiesz, kim jesteś, albo jesteś zbędny.
I tu pojawia się pytanie: czy naprawdę chcemy, aby Nasz potencjał został zmiażdżony przez system, który potępia wszelką inicjatywę i oryginalność?
Ja uważam, że nie można dać się zmiażdżyć. Jasne każdy potrzebuje pieniędzy, bo nic za darmo nie ma. Ale w tym przypadku miażdżenie ma wpływ na zdrowie oraz otoczenie. I możemy sobie nie raz z tego nie zdawać sprawy, ale tak jest. Jeśli nie będziemy mieć pieniędzy, to nie będzie zdrowia. Jeśli nie będzie zdrowia, to nie będzie pieniędzy. Pierdolone błędne koło.
W każdej firmie pracownicy zmuszeni są do grania ról, które z góry mają określone prawa do sukcesu lub porażki. (Niektórzy przełożeni mają swoich ulubieńców. Jednych premiują, innych gnoją. Grunt to nie dać sobie wejść na głowę. Raz pozwolisz, to będą to robić zawsze.) To właśnie te same etykiety niszczą ducha przedsiębiorczości i innowacji oraz relacje międzyludzkie w pracy, wprowadzając toksyczność, rywalizację oraz wszystko, co zaprzecza zasadom gry fair play. Jednocześnie prowadzą Nas w kierunku cumulusu korporacyjnej niewoli.
Etykietowanie w Relacjach Międzyludzkich
W relacjach interpersonalnych etykietowanie to broń obusieczna. Pewnie każdy się o tym już przekonał w życiu co najmniej raz. Wystarczy, że spoglądam na codzienne interakcje, aby zobaczyć, jak ludzie uprzednio sądzili o sobie nawzajem, jeszcze, zanim wymienią pierwsze słowo. Znajomi, rodzina, partnerzy. Wszyscy zostali już oznaczeni gotowymi etykietami. I niestety to wszystko prowadzi do autodestrukcji. Różnice, zamiast budzić trochę fascynacji i ciekawości, stają się powodem do izolacji. A nie musi i nie musiałoby tak być. Ale tak kurwa jest.
Wielu z Nas żyje z przekonaniem, że jesteśmy już określeni przez etykiety, które kiedyś na nas nałożyli inni. I że tych etykiet nie da się zdjąć oraz że będą z Nami, aż do końca Naszych ostatnich dni.
Wszyscy należymy do mechanizmu, który powoduje, że jesteśmy jedynie kawałkami układanki, niezdolnymi do wyrażenia pełni swojej istoty. Lecz to od Nas samych zależy jak długo i jak bardzo.
Obserwacje Społeczne – Mechanika Etykiet
Obserwując świat, widzę jak etykietowanie przejmuje różne dziedziny życia np.: naukę, politykę, a przede wszystkim media. To właśnie w erze informacji i social mediów łatwo można zaszufladkować czyjąś osobowość. To nic trudnego. Lecz to właśnie wtedy krytyczne myślenie zostaje zaniedbane, wręcz zmiażdżone.
Jesteśmy niewolnikami popularnych narracji, w których z góry ustalono hierarchię wartości.
Widzimy to wszędzie. Od kampanii reklamowych, które na siłę podsycają stereotypy, po polityków, którzy ukrywają za maskami obietnic. Tylko po to, żeby ich wyborcy nie zobaczyli prawdziwego oblicza. Zwłaszcza w okresie wyborów. Same etykiety służą do łatwego zarządzania masami, aby utrzymać społeczną niewiedzę, która pozwala elitom na manipulowanie Naszymi myślami i decyzjami. Ludziom wystarczy coś narzucić pod płaszczykiem przymusu lub ubrane w ładne opakowanie i zrobią wszystko.
Warto zadać sobie pytanie: czy jesteśmy gotowi zaakceptować, że Nasze życie zostało zredukowane do etykietowych schematów? Czy naprawdę chcemy żyć w społeczeństwie, gdzie każdy ruch jest zaślepiony przez uprzedzenia?
Ja osobiście jestem znudzony i zmęczony ciągłym przypisywaniem ludziom określonych ról, które mają ograniczyć ich kreatywność i autonomię. Podejmowanie prób dekonstrukcji tych sztywnych ram to ciągła walka o Naszą tożsamość i autonomię. Bunt. I może nawet to walka z wiatrakami jak to często mi powtarzanie. Ale osobiście uważam, że każdy z Nas powinien otwarcie sprzeciwiać się etykietom i zaczął walczyć o prawo do bycia Sobą. Kompletnie, bez cenzury i bez uprzedzeń.
Nie zgadzam się na to, żeby ktoś lub coś decydowało o tym, kim mam być. To ja znam swoje wnętrze najlepiej. Każdy, kto kiedyś poczuł nacisk narzuconych schematów, wie, jak bardzo niszczą one Nasze poczucie własnej wartości. Walka z nimi oznacza rozwój, zgoda z nimi oznacza powolną agonię. Bo etykiety to najcichszy rodzaj przemocy – nie zostawiają siniaków, ale zabijają powoli, codziennie.
Masz więcej pytań?
Nie wahaj się!
Wyślij swoje pytanie na Instagramie lub na adres:
© 2025. All rights reserved.