Mój Orzeł, Moje Ciało, Moja Walka: O Życiu z Chorobą Autoimmunologiczną.

Osobista historia walki z chorobą autoimmunologiczną. Jak mit o Prometeuszu uczy, jak żyć, gdy ciało staje się wrogiem.

LEGOWISKORAGNARÖK

Wilk Fenrir

10/6/20253 min czytać

a man holding a firework in front of a dark background
a man holding a firework in front of a dark background

Czy znasz to uczucie, gdy budzisz się rano i już jesteś zmęczony?

Nie mówię o zmęczeniu po kiepskiej nocy. Mówię o głębokim, egzystencjalnym znużeniu walką, która odbyła się, gdy spałeś, i która czeka na Ciebie tuż po otwarciu oczu. Jeśli wiesz, o czym mówię, to ten tekst jest dla Ciebie. Jeśli nie – pozwól, że zabiorę Cię w podróż do miejsca, gdzie ciało staje się polem bitwy, a każdy dzień jest aktem heroizmu.

Mit, który stał się moim życiem: Opowieść o Prometeuszu

W starożytnej Grecji istniał mit o tytanie, który za sprzeciwienie się bogom i podarowanie ludzkości ognia został skazany na wieczną mękę. Przywiązano go do skał Kaukazu, a każdego dnia przylatywał do niego orzeł, by wyjadać mu wątrobę, która przez noc odrastała. Cykl cierpienia i regeneracji. Kara bez końca. Przez lata ten mit był dla mnie tylko fascynującą, odległą historią. Dziś jest moim podręcznikiem przetrwania.

Spokój przed burzą: Życie w błogiej nieświadomości

Zanim poznałem Swojego orła, Moje życie było jak solidnie zbudowany dom. Miałem plany, marzenia, poczucie kontroli. Moje ciało było posłusznym narzędziem – biegało, pracowało, kochało, spało na zawołanie. Było przezroczyste. Traktowałem je jak coś oczywistego, jak powietrze, którym oddycham. Nie poświęcałem mu uwagi, bo po prostu działało. Stabilność była fundamentem, na którym budowałem przyszłość, nie zdając sobie sprawy, że ten fundament zbudowany jest na piasku.

Gdy orzeł przyleciał po raz pierwszy: Diagnoza

Rok 2022. To wtedy mój dom się zawalił. Diagnoza: wrzodziejące zapalenie jelita grubego. Choroba autoimmunologiczna. Trzy słowa, które brzmiały jak wyrok. Mój własny układ odpornościowy, strażnik Mojego zdrowia, stał się Moim oprawcą. Mój osobisty orzeł przyleciał po raz pierwszy. I zaczął dziobać. Ból, strach, wstyd, utrata kontroli nad własnym ciałem. To nie była walka z zewnętrznym wrogiem. To była wojna domowa, najgorsza z możliwych. Ciało, które było Moim domem, stało się Moim więzieniem.

Na krawędzi: Moment, w którym chciałem się poddać

Pamiętam ten czas tuż po diagnozie z krystaliczną czystością. Leżałem, patrząc w sufit, i poczułem coś, czego nigdy wcześniej nie czułem – absolutną, czarną rezygnację. Myśl, która się pojawiła, była zimna i ostra jak odłamek lodu: wolałem nie żyć, niż żyć z tą chorobą. Zwłaszcza, że jest nieuleczalna. To nie była dramatyczna poza, to była cicha, przerażająca kalkulacja. Skoro orzeł ma przylatywać każdego dnia, do końca życia, to może lepiej po prostu zeskoczyć z tej skały? To była najciemniejsza godzina, moment, w którym stałem na krawędzi i patrzyłem w otchłań.

Nowa mądrość: Jak nauczyłem się żyć ze swoim orłem

I wtedy, w tej otchłani, coś drgnęło. Zrozumiałem coś kluczowego o micie Prometeusza. Jego heroizm nie polegał na jednorazowym akcie buntu. Jego prawdziwa, tytaniczna siła objawiała się każdego poranka, gdy na nowo musiał stawić czoła bólowi, wiedząc, że ten powróci. Jego zwycięstwem nie było zabicie orła, ale przetrwanie jego wizyty. Przetrwanie kolejnego dnia.

To był mój przełom. Przestałem marzyć o magicznym lekarstwie, które zabije orła. Zacząłem skupiać się na tym, jak wzmocnić swoją skałę. Jak sprawić, by Moja wątroba – Moja siła życiowa, Moja psychika – odrastała silniejsza. Moja walka nie jest już o zwycięstwo. Jest o wytrwałość. Każdy świadomy posiłek, każda godzina snu, każda medytacja, każdy trening, każdy dzień bez poddania się – to Mój akt buntu. To Moja odrastająca wątroba.

Twoja skała, Twoja walka: Zaproszenie do wspólnej podróży

Ta walka nie jest historią z przeszłości. Ona dzieje się teraz. Dziś. I będzie dziać się jutro. Mój orzeł jest zawsze ze mną. Czasem tylko krąży wysoko, a ja prawie zapominam o jego istnieniu. Czasem ląduje ciężko, a jego dziób jest ostry. Ale Ja już nie jestem jego bezbronną ofiarą. Jestem Prometeuszem. Świadomym Swojej kary, ale i swojej niezłomności.

Wierzę, że każdy z Nas jest do jakiejś skały przywiązany. Każdy ma swojego orła – może to być choroba, trauma, lęk, depresja, toksyczna relacja. Coś, co cyklicznie powraca i wyjada kawałek duszy. Ta strona to miejsce, byśmy mogli uczyć się od siebie nawzajem, jak przetrwać. Jak znajdować sens w cierpieniu i siłę w codziennej walce.

Jaki jest Twój orzeł? I jak sprawiasz, że Twoja wątroba odrasta każdego dnia? Zapraszam Cię do tej podróży. Nie jesteś Sam(a) na Swojej skale.